W Moskwie nie gościmy specjalnie długo. Do odjazdu kolejnego pociągu dzieli nas bowiem zaledwie parę godzin i dystans, co najmniej kilku kilometrów, które musimy pokonać pieszo by dotrzeć na Dworzec Jarosławski skąd rozpoczniemy już ostatni etap naszej podróży. Uzbrojeni więc w plany miasta nie tracąc czasu odważnie ruszamy przed siebie, przekraczając pomyślnie pierwszy z niezliczonej ilości kilkupasmowych prospektów moskiewskich. Nie mając jednak wciąż większego doświadczenia podróżniczego, a przede wszystkim nie władając zupełnie językiem rosyjskim ze względów bezpieczeństwa przezornie rezygnujemy z dotarcia na dworzec metrem, które w normalnych okolicznościach wydawałoby się z pewnością wygodniejszym rozwiązaniem. Z drugiej jednak strony wybór tego wariantu pozbawiłby nas możliwości ujrzenia najbardziej znamiennych atrakcji turstycznych Moskwy, a które to odwiedzamy podczas „przechadzki” przez stolicę Rosji. Krótki przystanek na Placu Czerwonym i Arbacie oraz pokaźne zakupy na czekającą nas czterodniową podróż w przydworcowym supermarkecie bedącym w zasadzie jedynym sklepem, który mijamy po drodze wypełniają całkowicie czas, który pozostaje do odjazdu pociągu do Irkucka. Na peron wbiegamy więc zdyszani, wsiadając do pociągu praktycznie w ostatniej chwili. Udało się. Ruszamy na Syberię...