Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Szlakiem Jedwabiu i Herbaty...    W stronę Rosji...
Zwiń mapę
2009
22
sie

W stronę Rosji...

 
Rosja
Rosja, Ułan-Ude
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 16494 km
 
Słońce chowało się już zza szczyty gór. Powoli zapadał zmrok. W oddali dostrzegliśmy unoszącą sie nad horyzontem wyraźna łunę. To znak, że dojeżdżaliśmy. W porę poinformowani bez zbędnego pośpiechu spakowaliśmy plecaki i opuściliśmy przedział. Byliśmy gotowi na długo oczekiwane i z calą pewnością serdeczne spotkanie ze światem, który nie krył przed nami w zasadzie żadnych tajemnic. Od klikunastu godzin byliśmy już bowiem w Rosji, a więc praktycznie w domu, choć ten prawdziwy znajdował sie przecież wciaż daleko.
Od momentu opuszczenia rezerwatu Gorkhi Terelj i powrotu do Ułan - Bator gdzie pożegnaliśmy Pawła minął już ponad tydzień. Ponieważ do Rosji nie było nam wcale spieszno (Ola z Grześkiem dopiero wyjechali z Polski i czekała ich kilkudniowa podróż koleją transsyberyjską), mając do dyspozycji wciaż trochę czasu postanowiliśmy przedłużyć nasz pobyt w Mongolii. Po załatwieniu wszelkich formalności związanych z odebraniem paszportów i zakupie biletów kolejowych kolejny raz opuściliśmy stolicę i zaszyliśmy się w pobliskich górach w rezerwacie Bogd Uul. Oddalony zaledwie kilkanaście kilometrów od miasta stanowił doskonałe miejsce na
oswojenie się z nową sytuacją, w której się znaleźliśmy (zostaliśmy przecież sami), a przy okazji dawał sposobność poznania niezwykle malowniczych i co ciekawe wyjatkowo odludnych terenów mimo bezpośredniego sąsiedztwa ponad milionowego miasta będącego stolicą ogromnego kraju jakim jest przecież Mongolia.
Trzydniowa, intensywna wędrówka po górach omijająca wszelkie utarte scieżki, których zresztą i tak zbyt wiele nie było pozwoliła w pełni nacieszyć się dziką przyrodą oraz towarzyszącym nam nieprzerwanie niesamowitym widokiem Ułan - Bator, które z perspektywy dwutysięcznych szczytów niczym ogromna, brudna plama rozlewało się po szerokiej zielonej dolinie. Lecz mimo to te dwa światy jakże przecież różne, sąsiadując bezpośrednio ze sobą zdawały nie wchodzić sobie w drogę. Miasto bowiem, opierając się o podnóża gór nie wchodziło swym zasiegiem wyżej z czego i my nie omieszkaliśmy skorzystać, rozbijając ostatniej nocy namiot niemal na jego obrzeżach, pozostając przy tym wciąż w ukryciu gęstego lasu. Dzięki temu wczesnym porankiem dnia następnego poł godziny szybkiego marszu wystarczyło by dotrzeć na przystanek i bezpośrednio już autobusem po kilkunastu minutach jazdy bez przeszkód dostać się do centrum największej metropolii kraju.
Ostani dzień i noc w Mongolii upłynęły pod znakiem solidnych przygotowań do kolejnego etapu wyprawy. Ponieważ niespełna miesięczny pobyt w Rosji nie zakladał pod dachem żadnego noclegu w pierwszej kolejności zatem należało zabrać się za pranie w zasadzie wszystkiego, co stanowiło najmniejszy nawet element naszej garderby. Kiedy to zostało już zrobione przyszła kolej na zakupy, a zaraz po nich...ponowne pranie tym razem tych ubrań, które nosiliśmy wciąż na sobie. Następnie szybki prysznic i kolejny powrót do centrum miasta, wizyta w kafejce internetowej i w końcu upragniona chwila dla siebie spożytkowana jednak niezwykle efektywnie, w calości bowiem na degustacji wcale niezłego mongolskiego piwa. W ten oto sposób przygotowani do dwudziestoczterogodzinnej podróży pociągiem wróciliśmy do hostelu gdzie wyczerpani po cieżkim dniu od razu położyliśmy sie spać w swieżo posłanym łóżku prawdopodobnie ostatni raz w takich warunkach podczas wyprawy...
Podróż do Ułan - Ude stolicy autonomicznej republiki Buriacji trzeba przyznać była całkiem wygodna, a w niektórych aspektach wręcz luksusowa. Podróżowaliśmy bowiem klasą coupe w specjalnym wagonie przeznaczonym w założeniu wyłącznie dla cudzoziemców, a w praktyce dla zachodnich turystów, do których zakwalifikowano rownież i nas. Nobilitacja jednak oprócz tego, że niefortunna dodatkowo byla kosztowna. Tym sposobem bowiem, nie mając innej możliwości, za bilet zmuszeni byliśmy zapłacić dużo więcej aniżeli zakładaliśmy we wcześniejszym rozrachunku. Niemniej nieoczekiwane znalezisko w drodze na dworzec w postaci wypchanego mongolską, chińską i najważniejsze amerykańska walutą, co prawda drobnych nominałów oprócz tego, ze pokryło poniesione straty pozwoliło dodatkowo podreperować mocno już nadwątlony budżet. Dlatego walcząc z lekkimi wyrzutami sumienia mimo, że zawartość portfela ograniczała się wyłacznie do pieniędzy, dokumentów w nim bowiem nie było od razu skierowaliśmy swe kroki do kantoru gdzie dokonaliśmy całkiem korzystnej transakcji ujednolicenia waluty do rosyjskich rubli. Stąd w dobrych humorach i pękajacych "w szwach" portfelach udalismy się już bezpośrednio na peron i pozegnawszy mongolską, szcześliwą dla nas ziemię wsiedliśmy do pociągu, z którego mieliśmy wysiaść dopiero w Rosji nad brzegami "Morza Syberii" Bajkału .
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (6)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017