Podazajac pustymi chodnikami uspionej Bratyslawy ciezko uwierzyc, ze w przeciagu najblizszych kilkunastu godzin przeniesiemy sie do swiata, ktory zupelnie ma sie nijak z tym, w ktorym na co dzien zyjemy. Smaki, zapachy, kultura tradycja wreszcie religia czy chociazby zwykla proza zycia codziennego to tematy, z ktorymi juz niebawem przyjdzie nam sie zmierzyc. W tej chwili jednak sa one mam jeszcze az tak odlegle jak dystans dzielacy Bratyslawe z Delhi miejscem bedacym tak naprawde pierwszym etapem naszej podrozy.
Pograzeni w domyslach z lekkim niepokojem towarzyszacym kazdej wyprawie udajemy sie wiec w pospiechu na dworzec autobusowy w nadziei, ze autobus, ktorym mamy zamiar dotrzec do Pragi przyjedzie na czas. Tak tez sie zreszta dzieje w zwiazku z czym bez wiekszych problemow zgodnie z planem dcieramy nad ranem do wciaz pograzonej w glebokim snie Pragi.