Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Indie. W królestwie Ladakhu...    Srinagar czyli dwa dni w raju...
Zwiń mapę
2011
27
sie

Srinagar czyli dwa dni w raju...

 
Indie
Indie, Kargil
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7132 km
 
Sringar po zmroku to zdecydowanie inne miasto anizeli te doskonale znane nam z naszej, polskiej rzeczywistosci, w ktorych to wlasciwie zaraz po zapadnieciu zmroku zycie nagle zamiera, chodniki pustoszeja, a wydostanie sie z samego centrum nierzadko stanowi klopot przyprawiajacy o niemaly bol glowy.

Do Srinagaru docieramy poznym wieczorem. Zmeczeni podroza, ale przede wszystkim problemami zoladkowymi, ktore jak sie niebawem okaze towarzyszyc nam juz beda nieprzerwanie do samego konca wyprawy jedyne o czym w tej chwili marzymy to jakiekolwiek lokum i dlugi odpoczynek. Srinagar to jednak nie Katowice czy tez inny smutny, polski moloch dlatego obawy, ktore zywimy w stosunku do stolicy Kaszmiru, a scislej jej bazy noclegowej sa zdecydowanie nieuzasadnione. Miasto bowiem, co zreszta znamienne dla wiekszosci azjatyckich aglomeracji rzadko kiedy sypia dzieki czemu wlasciwie przez cala dobe jest doskonale skomunikowane za sprawa tanich i co wazne szybkich tuk – tukow lokalnych srodkow transportu bedacych niczym innym jak tylko zmotoryzowana wariacja popularnej na calym swiecie rikszy.

Znalezienie hotelu to rowniez zaden klopot. Bo oprocz tego, ze jest ich tu bez liku to ich wlasciciele przewaznie obrotni muzulmanie znajda zawsze nas pierwsi zanim nawet my sami zaczniemy ogadac sie za nimi. Stad tez po wyjsciu z jeep’a na oferty noclegowe dlugo czekac nie musimy. Po wyborze najtanszej z mozliwych w zawrotnym tempie mkniemy juz przez miasto wspomniana wczesniej motoriksza by po chwili dotrzec do hotelu, ktorym okazuje sie czekajaca na nas na nabrzezu, w pelni zagospodarowana…lodz mieszkalna przeznaczona wylacznie dla nas. Ze wszystkimi wygodami stwarza tym samym idealne wprost warunki do zlagodzenia narastastajacych dramatycznie dolegliwosci zoladkowych, z ktorymi borykamy sie od wyjazdu z Jammu.

Po przymusowej kuracji i zaaplikowaniu konskiej dawki niezbednych medykamentow nazajutrz rano nasz stan zdrowia poprawia sie jednak na tyle by moc powaznie myslec o zwiedzaniu miasta oraz co wazniejsze o zoorganizowaniu transportu nastepnego dnia do Kargilu miasta lezacego tuz pod granica z Pakistanem bedacego zarazem ostatnim przystankiem na naszej drodze do Ladakhu.

Wychodzimy wiec do miasta. Juz po kilku krokach jednak okazuje sie, ze o ile jeszcze noca wydawalo sie ono jednym z wielu tetniacym zyciem i zbudowanym w klasycznym muzulmanskim stylu organizmow o tyle dzisiaj w swietle dnia przybiera ono drugie zgola odmienne oblicze. Bo mimo obecnosci duzej ilosci meczetow, widocznej na ulicach zarliwej wiary (w pozytywnym tego slowa znaczeniu) gwarnych i kolorowych bazarow, roztaczajacych sie wszedzie zapachow muzulmanskiej kuchni, wreszcie licznych sklepow czy tez restauracji bedacych miejscem pracy oraz spotkan lokalnej spolecznosci zarazem to o charakterze miasta i tak decyduja niestety wszechobecne zasieki i fortyfikacje, a wojskowi z bronia, wcale nie cywile stanowia podstawowy element tutejszego krajobrazu. Tym samym Sringar otoczony szczelnie zewszad zasiekami z drutu kolczastego, ze stacjonujacymi w zasadzie na kazdym skrzyzowaniu opancerzonymi furgonami czy tez nawet w bardziej newralgicznych punktach zamaskowanymi bunkrami wtopionymi gdzies pomiedzy zabudowania miasto przypomina raczej ogromne wiezienie anizeli “Paradise on the Earth” jakim to mianem zostalo paradoskalnie swego czasu nazwane przez indyjska wladze.

Lecz faktem jest, ze wlasnie tak mogloby byc w rzeczywistosci. Bajeczne bowiem jezioro roztaczajace sie wokol miasta wraz z zalesionymi w nizszych partiach gorami, w wyzszych natomiast przyproszonymi krystalicznie czystym sniegiem, blekit nieba oraz przyjemny klimat to przeciez idealne warunki by takowy raj mogl zaistniec. Moglby... Lecz nie dzsiaj. Moze kiedys. Dopoki bowiem stacjonowac bedzie tu armia i tym samym konflikt na linii Pakistan – Indie nie zostanie rozwiazany dopoty Sringar nie bedzie rajem, a w dalszym ciagu wiezieniem ludzi, ktorzy wbrew wlasnej woli uwiklani zostali w gre interesow dwoch rzadow, a ktora to bynajmniej nie uwzglednia zdania i przede wszystkim dobra samych mieszkancow Kaszmiru. Bo jak sami zgodnie twierdza weapon kills everything even our "Paradise on the Earth".

Kolejnego dnia opuszczamy wiec zmeczony wojna Sringar i rozpoczynamy kolejny etap podrozy, ktorego zwienczeniem bedzie Kargil kolejna ofiara indyjsko – pakistanskiego konfiktu, ktora jednak w odroznieniu do Shringaru po dzis dzien leczy rany stoczonej tu nie tak dawno krwawej bitwy nie bedacej bynajmniej punktem przelomym w calej wojnie.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (15)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
mirka66
mirka66 - 2011-09-27 13:29
Fajne miejsce.
 
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017