Godzina 9.24. Moskwa. Dworzec Kijewski. Dwadzieścia cztery godziny później. Po upojnej nocy spędzonej w pociągu w towarzystwie spragnionych wrażeń Ukraińców nieco oszołomieni ostatnimi wydarzeniami wysiadamy na peronie. Nie do końca gotowi do konfrontacji ze stolicą Rosji świadomie pozwalamy porwać się bezwładnie wściekłej rzece tłumu ludzi. Jej główny nurt prowadzi nas kilkadziesiąt metrów pod ziemię, na jedną z moskiewskich stacji metra. Dokładnie o to nam chodzi. Rok wcześniej, w obawie przed zagubieniem się w niezwykle zawiłym węźle komunikacyjnym moskiewskiego metra postanowimy bowiem przemierzyć stolice pieszo.Celem „wycieczki” jest wówczas dotarcie do kolejnego (jednego z sześciu) dworca położonego po drugiej stronie miasta, z którego odjeżdżają wszystkie pociągi w głąb Azji. Mimo, że wszystko kończy się pełnym sukcesem, marsz przez stolicę zajmuje nam niespełna trzy godziny, a pod koniec zamienia się już w dramatyczna walkę z czasem.
Dzisiaj, co prawda czasu mamy dużo więcej niemniej tym razem zamierzamy spożytkować go wyłącznie na zwiedzanie stolicy, czego w pełni nie zdążyliśmy zrobić podczas ubiegłorocznej wizyty w mieście. Zresztą juz sama przejażdżka moskiewskim metrem stanowi atrakcję samą w sobie, którą śmiało można polecić każdemu. Co ważne jej koszt nie przewyższa ceny biletu komunikacji miejskiej w Polsce. Każda ze stacji charakteryzuje się bowiem swoja własną, niepowtarzalną architekturą, przypominając raczej wiedeńskie sale balowe aniżeli obskurne stacje metra znane z innych światowych stolic. I mimo, że pośpiech ludzi wciąż ten sam i ciężko manewrować z dużymi plecakami między nimi bogata ornamentyka wnętrz poszczególnych stacji koncentruje jednak skutecznie naszą uwagę i staje się jednocześnie obiektem zainteresowania naszych aparatów, przedłużając tym samym nasz pobyt pod ziemią. Dzień jest jednak długi, a pociąg do Biszkeku odjeżdża dopiero późnym wieczorem. Czasu mamy zatem w nadmiarze. Nie spiesząc się wiec specjalnie po zdeponowaniu plecaków w przechowalni bagażu wchodzimy na szlak najbardziej spektakularnych atrakcji turystycznych Moskwy. Mimo, ze większość z nich skoncentrowana jest w samym centrum miasta czas, którym dysponujemy nie pozwala na ich szczegółowe poznanie, co w znacznej mierze wynika z permanentnego oblężenia ich przez rzesze turystów z całego świata. Tym samym zmęczeni tłumem, zdruzgotani wywindowanymi cenami po pewnym czasie po prostu odpuszczamy radzi, ze dzień w Moskwie dobiega powoli końca i już niebawem wsiądziemy do pociągu, którym ostatecznie dotrzemy do stolicy Kirgistanu – Biszkeku, który choć wciąż odległy jak przypuszczamy znacząco różnić się nie będzie od drapieżnej i tłocznej stolicy Rosji...