W Delhi lądujemy we wczesnych godzinach południowych. Mimo, że jest jeszcze stosunkowo wcześnie nie mamy już dzisiaj jednak żadnych szans na wyjazd do Jaipuru. W dalszą podróż bowiem zamierzamy udać się pociągiem stanowiącym wciąż jedyny środek transportu, którego nie doświadczyliśmy jeszcze w Indiach. Tym samym by nadrobić wszelkie zaległości w pierwszej kolejności po przyjeździe udajemy się na dworzec New Delhi Station bedący jednym z kilku stacji kolejowych w stolicy Indii. Ponieważ kasy dla obcokrajowców znajdują się w specjalnie wydzielonej, klimatyzowanej sali omija nas wątpliwa przyjemność przepychania się w tłumie spoconych i zniecierpliwionych Hindusów, z których znaczne grono stanowi biedota rozjeżdzająca się w różne cześci kraju w poszukiwaniu lepszego życia.
Kupno biletów przebiega szybko i sprawnie. Poprzedza je jednak wypełnienie formularza w oparciu o dane kontakowe oraz...dokładny wiek każdego interesanta ubiegającego się o bilet. Brak uzupełnienia którejkolwiek z pozcji sprawia natomiast, że dokument jest nieważny, a kupno biletów niemożliwe. Wszystko wynika ze skomplikowanego systemu rezerwacji, który po dziś dzień nawet tutaj w metropolii aspirującej przecież do miana jednej z najnowocześniejszych i najprężniej rozwiajających się na świecie nie jest wciąż do końca skomputeryzowany. W praktyce oznacza to, że wszystkie pozytywnie rozpatrzone i tym samym sfinalizowane wnioski trafiają do urzędnika, który w zależności od celu destynacji rozssyła je pocztą kurierską bezpośrednio do kierownika danego pociągu. Ten z kolei po spłynięciu wszystkich wniosków w oparciu o charakter samych biletów jak również stacji docelowych podróżnych przygotowuje odpowiednio pociąg, wywieszając dodatkowo na każdym wagonie listę przynależnych do niego osób. I mimo tak skomplikowanego przepływu informacji pomiędzy poszczególnymi organami kolei indyjskich okazuje się, że w praktyce wszystko przebiega wzorowo, a podróżny nie odczuwa żadnych niedogodności, z którymi z pewnością musiałby borykać się chociażby w Polsce...
Z Delhi wyjeżdżamy wcześnie rano. To bowiem najbliższy, możliwy termin podróży do Jaipuru. Punktualność, komfort, niezawodność zarazem, ale przede wszystkim jednak niska cena biletów sprawia, że kolej indyjska cieszy się wśród podróżnych ogromną popularnością. Spora renoma, a wraz z nią duże grono zainteresowanych sprawia więc, że kupno biletów bez wcześniejszej rezerwacji nawet na najkrótszych trasach bywa tu nierzadko kłopotliwe. Stąd też nie mając większego wyboru o ile zależy nam na szybkim dotarciu do Jaipuru siłą rzeczy na noc zmuszeni jesteśmy ponownie zatrzymać się w Delhi i pogodzić się z zaistniałą sytuacją.
Na dworcu meldujemy się niespełna godzinę przed odjazdem pociągu. W ten sposób eliminujemy ryzyko spóźnienia. Na zwłokę nie mamy już czasu, do wylotu z Indii zostało już bowiem tylko trzy dni. W pełni więc chcemy je spożytkować na poznanie „prawdziwego” oblicza Indii, które jak mamy nadzieję znajdziemy w Jaipurze starożytnym mieście położonym w pustynnym Radżastanie.
Pociąg jest czysty i schludny, a niemiłosierny skwar panujący od samego rana nie ma prawa wstępu do jego wnętrza. Skutecznie dbają o to umocowane w szeregu na dachu każdego wagonu ogromne wentylatory oraz klimatyzacja, które razem wzięte przyjemnie koją rozgrzane i wilgotne ciało. Zajmujemy więc wygodne miejsca i zgodnie z planem wyruszamy w sześciogodzinną podróż na południe Indii do Jaipuru...