Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Z krótką wizytą w Rumunii. W Górach Muntii Apuseni...    Ekspres do Oradei...
Zwiń mapę
2012
28
kwi

Ekspres do Oradei...

 
Węgry
Węgry, Budapest-Keleti Pályaudvar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 165 km
 
W odróżnieniu do poprzednika ekspres do Oradei odjeżdża zgodnie z rozkładem. Wydaje się zatem, że wszystko zaczyna przebiegać zgodnie z planem tym bardziej, że wreszcie udaje nam się zająć wygodne miejsca, które niewątpliwie decydują o komforcie dalszej podróży. Z kolei nieustannie pracująca klimatyzacja skutecznie studzi zarówno nasze rozgrzane i wciąż jeszcze nieprzyzwyczajone do słońca ciała, ale również zapędy nieznośnego skwaru próbującego dostać się na wszelkie sposoby do wnętrza pociągu. Tym samym w końcu możemy skupić się na sobie oraz na obserwacji węgierskiej puszty, której monotonia urozmaicana jest od czasu do czasu przez wielkie stada łaciatych krów pasących się na soczyście zielonych łąkach oraz polujących wśród ich bujnych traw bocianów. Co ciekawe ich widok sprawia, że nagle robi się tak jakoś sentymentalnie i nawet łezka w oku zaczyna się niespodziwanie kręcić. Roztaczający się zza oknami pociągu widok przywołuje bowiem na myśl beztroskie dzieciństwo, a wraz z nim smak ciepłego, świeżego mleka kojarzący się z wakacjami spędzanymi każdego roku na działce dziadków na podmiejskiej prowincji. Bo wydawać by się mogło, że przeżuwające leniwie trawę mućki i przelatujące nad polami bociany – widok wczoraj jeszcze tak oczywisty dzisiaj jest już niestety rzadkością stanowiący z każdym kolejnym latem topniejący niczym lód w oczach element prowincjonalnego krajobrazu.
Mimo, że do pociągu wsiadamy na jakiś czas przed jego odjazdem jest on już w większości zapełniony przez podróżnych ukrywających się do czasu jego wjazdu na peron w cieniu rzucanego przez wielki gmach budapesztańskiego dworca. Wnioskując po wnętrzu wagonu, w którym jedziemy, a ściślej na podstawie przekroju podróżujących w nim osób wyraźnie widać, że stolica Węgier staje się jeśli nie punktem docelowym wielu naszych rodaków to przynajmniej przystankiem w dalszej drodze w kierunkach zdecydowanie bardziej popularnych aniżeli ten obrany przez nas. Niemniej i tak tu i ówdzie daje się usłyszeć zarówno języki polski jak i czeski reprezentowane tym razem w głównej mierze jednak przez właścicieli ciężkich, ubłoconych buciorów przywdzianych na ich nogach oraz dużych plecaków turystycznych uzbrojonych w kije trekkingowe.
Budapeszt zatem staje się również niejako filterem, sortującym wszystkich docierających tu podróżnych. To sprawia więc, że w pociągu do Rumunii znajdują się już tylko osoby, które w górach nie szukają wygodnych hoteli, a zadowolą się noclegiem wewnątrz wyścielonej ubiegłorocznym sianem bacówki, a w sytuacjach skrajnych wnętrzem własnego namiotu. Właśnie takie bowiem warunki oferują góry Munti Apuseni, a w szczególności ich północne stoki, poczynając od wsi Bologa skąd zamierzamy rozpocząć nasz kilkudniowy trekking prowadzący przez główną grań oraz najwyższy szczyt całego pasma - wiezchołek Vladeasa 1836 m n.p.m.
Tymczasem wciąż jesteśmy w drodze, zostawiając daleko za sobą Budapeszt i Szolnok dwa największe ośrodki miejskie na trasie naszej podróży do rumuńskiej Oradei. Wpatrzeni w bezkres rozciągającej się aż po horyzont krzaczastej równiny odsłaniającej bezwstydnie ubóstwo mijanych, co jakiś czas wsi i miasteczek zastanawiamy się nad kondycją węgierskiej gospodarki i perspektyw żyjących tu ludzi. W kontekście miejsca ich zamieszkania w samym sercu Unii Europejskiej widoki za oknem pociągu oraz zachowanie samych podróżnych w większości wracających z Budapesztu, w porze obiadowej konsumujących konserwy z puszek zagryzane kilkudniowym, pokruszonym chlebem zdają się przeczyć, że rzeczywiście znajdujemy się w samym środku wysoko rozwiniętej Europy. Przygnębiający krajobraz zza oknem, opieszałość i zrezygnowanie drużników pilnujących bezimiennych stacji kojarzą się bowiem z podróżą przez daleką, zapomnianą Rosję aniżeli z rzekomo cywilizowaną Europą rywalizującą o prymat pierwszeństwa w światowej gospodarce i handlu. Pogrążeni w rozmyślaniach, bez konkretnych wniosków acz napewno z dużym poczuciem niesmaku w stosunku do wszechobecnej hipokryzji rządów docieramy w końcu do granicy wgiersko - rumuńskiej i po kontroli dokumentów w końcu możemy śmiało powiedzieć BUNA ZIUA ROMANIA!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
joael
joael - 2012-05-22 19:42
Witam, czy możecie dopisać ile taka przyjemność przejazdu pociągiem kosztuje?
 
Visionaire
Visionaire - 2012-05-22 20:45
Witam, bilet powrotny z Budpesztu do Oradei to wydatek rzędu 34 Euro/os (cena z miejscówką) warto jednak dodać, że kolej węgierska na tej trasie oferuje zniżkę pod warunkiem, że powrót planujemy w przeciągu 5 dni od wyjazdu, zapłacimy wówczas 21 Euro/os. Porównywalną cenę (26 Euro/os) na tej samej trasie zapłacimy za bilet powrotny, korzystając z usług autobusowego przewoźnika Orange Ways
 
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017