Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Iran. Po drugiej stronie lustra...    Początek...
Zwiń mapę
2012
30
sie

Początek...

 
Słowacja
Słowacja, Bratislava
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 0 km
 
Do rozpoczęcia wyprawy pozostają zaledwie dwa dni. Profilaktyczne załatwienie wszelkich formalności jeszcze na długo przed wyjazdem z założenia powinno skutkować zaoszczędzeniem sobie niepotrzebnej nerwówki i związanego z nią gorączkowego pakowania do plecaków wszystkiego, co popadnie. W zamian natomiast powinniśmy zyskać czas oraz niezbędny spokój umożliwiający skupienie się wyłącznie nad podróżą i stopniowym dogrywaniu wszelkich szczegółów natury logistycznej. Praktyka jednak często rozmija się z teorią w związku z czym z niewytłumaczalnych w sposób racjonalny przyczyn dwa dni przed wyruszeniem w drogę przeraźliwa pustka wciąż jeszcze woła z wnętrza naszych plecaków, a dręczące myśli pytanie „czy zdążymy i czy wszystko zostanie zapięte na ostatni guzik” przyprawiają nas z każdą chwilą przybliżającą do wyjazdu o coraz większy ból głowy, który zapewne nieprzerwanie towarzyszyć nam już będzie do momentu zamknięcia za sobą drzwi z domu. No bo o ile wynikający z roztargnienia przypadkowy brak w asortymencie wyprawowym jednego z pary butów czy też bardziej prozaicznej rzeczy w postaci chusteczek do nosa można jeszcze jakoś rozwiązać po drodze w taki bądź też inny sposób, o tyle jednak brak portfela czy też paszportów może być już problemem nie do przeskoczenia.
Czas nie ma jednak w zwyczaju na nikogo czekać. Biegnie więc nieubłaganie, bez ustanku do przodu. Stąd też pewne decyzje trzeba niezwłocznie podjąć i zdecydować się w końcu na zabranie albo drugiego polaru (bezcennego elementu garderoby podczas zdobywania wulkanu Damavand) bądź to wyłącznie przewiewnego t-shirta (z pewnością niezwykle użytecznego podczas eksploracji wypalonych słońcem pustyń czy też południowych rubieży Iranu położonych bezpośrednio nad Zatoką Perską) licząc po cichu, że w górach jakoś to będzie.
Na szczęście kwestię dojazdu do Iranu mamy już dawno omówioną. W przeciwieństwie bowiem do poprzedniej wyprawy do Indii, cel tegorocznej podróży znajduje się nieco bliżej, a i my dysponujemy tym razem większą swobodą czasową, mając do dyspozycji półtora miesiąca. Stąd też jednogłośnie decydujemy się na podróż lądem, a więc formę podróżowania, którą lubimy najbardziej.
Podróż rozpoczniemy więc tradycyjnie w Bratysławie skąd autobusem (koszt 7 euro/os) w przeciągu trzech godzin dotrzemy do Budapesztu. Stamtąd z kolei jeszcze tego samego dnia na Dworcu Keleti wsiądziemy do pociągu, by po piętnastogodzinnej podróży zameldować się w Bukareszcie, a ściślej na Dworcu Gara de Nord (koszt 29 euro/os).
Pięć godzin. Dokładnie tyle czasu od momentu dotarcia do stolicy Rumunii dzieli nas do odjazdu autobusu do Istambułu (koszt 40 euro/os). Dwanaście godzin. To z kolei czas podróży z Bukaresztu do Istambułu, gdzie zaraz po dotarciu udamy się do biura turystycznego (Turista Travel Agency) po odbiór wcześniej zamówionych biletów kolejowych relacji Ankara – Teheran (koszt 45 euro/os+ 10 euro prowizja). Nim jednak wejdziemy na pokład wspomnianego pociągu czeka nas jeszcze podróż autobusem do stolicy Turcji – Ankary (koszt 20 euro/os). Tam już natomiast ostatecznie wsiądziemy do pociągu i po dwóch i pół dnia podróży dotrzemy w końcu do Teheranu i rozpoczniemy właściwą tułaczkę już po Iranie...
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017