Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Iran. Po drugiej stronie lustra...    Miedzy Europa i Azja
Zwiń mapę
2012
04
wrz

Miedzy Europa i Azja

 
Turcja
Turcja, Stambuł
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1250 km
 
Po dotarciu do Stambułu śmiało można powiedzieć, ze jedna noga jesteśmy już w Azji. Bo oprócz tego, ze fizycznie znajdujemy się mniej więcej w połowie drogi to przede wszystkim jednak przekraczamy umowna granica miedzy Europa, a Azja, która przebiega przez przecinająca miasto Cieśninę Bosfor. Stad tez właśnie tu w Stambule nadarza się doskonała okazja, by przypomnieć sobie nieco zapomniany już przez nas smak orientu jeszcze przed dotarciem do Iranu. Plan nie zakłada bowiem po drodze już dalszych przystanków no chyba, ze stałoby się coś zupełnie nieoczekiwanego... Na zapas martwić się jednak nie zamierzamy dlatego zaraz po przyjeździe do Stambułu, nie tracąc specjalnie czasu udajemy się na poszukiwanie noclegu, choć pora zupełnie temu nie sprzyja. Stad tez czas miedzy 4, a 5 nad ranem spędzamy na wałęsaniu się wśród wąskich i krętych uliczek starej dzielnicy Sultanahmet w nadziei, ze trafimy przypadkiem na jakiś niedrogi hotel. W tym miejscu należy również dodać, ze nasza obecność akurat tu w dzielnicy Sultanahmet nie jest bynajmniej dziełem przypadku lecz w pełni świadomego wyboru. Tu bowiem znajdują się najbardziej spektakularne atrakcje miasta w postaci Meczetu Aya Sophia, Błękitnego Meczetu i wielu innych, które rzecz jasna zamierzamy odwiedzić.
W trakcie porannego spaceru po mieście niczym niezmącona ciszę przerywa nagle donośne nawoływanie muezzinów dobiegające prawdopodobnie ze wszystkich meczetów w mieście. To znak, ze miasto budzi się to życia. To znak, ze jesteśmy w Azji... Trzeba przyznać, ze stereofoniczny dźwięk dobiegający dosłownie z każdej strony daje piorunujący efekt,pozwalający poczuć potęgę religii i żarliwości wiary.
Podczas spaceru odwiedzamy kilka hoteli, niemniej w żadnym nie udaje nam sie porozumieć w sprawie ceny, poza jednym, w którym dochodzimy do całkiem rozsądnego konsensusu. Niemniej podświadomie czujemy, ze ustalona cena nawet tutaj może być wciąż nieco niższa stad tez postanawiamy zaufać intuicji i kontynuować poszukiwania. 
Okazuje się, ze przeczucie nas nie zawodzi i dosłownie po kilku krokach i kilku zakrętach uliczki, która idziemy zza rogu wyłania się przed nami skromny hostel o nazwie "Sindbad Hostel" gdzie oprócz tego, ze cena (15$ po negocjacji) jest faktycznie niższa od ustalonej w poprzednim hotelu to dodatkowo wliczone są w nia dwa śniadania i nieograniczony dostęp do internetu. Poza tym o czym niebawem mamy okazje się przekonać hostel skupia w sobie wyłącznie backpackersow z rożnych części świata, co dodatkowo daje możliwość wymiany doświadczeń i zdobycia cennych wskazówek dotyczących samego Stambułu. Dzięki temu charakterystyczna atmosfera panująca wewnątrz przybytku, nawiązując do podobnych mu miejsc w różnych częściach Azji, które dotychczas mieliśmy okazje odwiedzić sprawia, ze czujemy się tu całkiem dobrze. Poza tym możliwość zdeponowania bagażu dnia następnego aż do naszego wyjazdu bez konieczności uiszczenia za to dodatkowej opłaty znacznie zwiększa nasza mobilność, co stanowi wielkie ułatwienie w naszej sytuacji.
Nieprzespana noc w normalnych okolicznościach byłaby z pewnością powodem odłożenia wszelkich obowiązków na później kosztem odespania zaległości już przy pierwszej nadarzającej sie ku temu okazji. Tym razem jednak nie jest nam to dane i zaraz po kąpieli i śniadaniu udajemy się na podbój Stambułu, a ścisłej w pierwszej kolejności do siedziby biura "Turista" gdzie czekają już na nas bilety kolejowe relacji Ankara-Teheran zarezerwowane przez internet jeszcze w Bratysławie. Oprócz tego bez problemu kupujemy dodatkowo bilety autobusowe na przejazd do Ankary  (cena w siedzibie biura nie zawiera prowizji i wynosi 25$, rezerwacja przez internet natomiast wynosi 25€) będące ostatnim, brakującym ogniwem w podróży do Teheranu. Po wymianie pieniędzy w kantorze (kurs zmienia się dosłownie w godzinnych interwalach czasowych, osiągając najwyższe wartości według naszych obserwacji w godzinach popołudniowych) wszelkie formalności mamy już za sobą i w końcu możemy skoncentrować się na poszukiwaniach zapomnianego przez nas smaku orientu. Niestety zaledwie krótki rekonesans po mieście wystarcza, by dojść do wniosku, ze Stambuł, a przynajmniej jego europejska cześć to z pewnością w chwili obecnej nie brama do Azji, a raczej do Europy, wjeżdżając oczywiście od azjatyckiej strony. Z perspektywy Europejczyka natomiast to prawdopodobnie ostatni bastion zachodniej kultury urozmaicony nieco lokalnym folklorem dlatego nowoczesne budynki, zachodnie trendy mody w lokalnym wydaniu, a przede wszystkich "azjatyckie kulinarne atrakcje" pod "obco brzmiącym" szyldem Doner Kebab, za które trzeba słono zapłacić sprawiają, ze poszukiwany przez nas smak Azji tutaj w Istambule jest niestety tylko jego rozcieńczona i pozbawiona wyrazu namiastka. Bo wszelkie wiarygodne elementy azjatyckiej kultury, które można rzeczywiście od czasu do czasu odnaleźć przykryte są gruba warstwa tandety i konsumpcjonizmu. Lecz mimo wszystko nie zmienia to zupełnie faktu, ze pod względem wizualnym Stambuł wręcz zachwyca, a rozrzucenie wielu wartościowych zabytków po całym mieście sprawia, ze nudzić się tu z pewnością nie sposób.
Mając do dyspozycji zaledwie dwa niepełne dni dalecy jesteśmy do wydawania pochopnych, a przez to być może krzywdzących opinii o mieście tym bardziej, ze azjatycka cześć miasta jest nam zupełnie nieznana. Podejrzewam zresztą, ze w przeciwieństwie do europejskiej strony mimo, ze nie jest usiana aż tak duża ilością zabytków ma ona o wiele więcej do zaproponowania przynajmniej pod względem kulturowym. Niemniej niezależnie od jej prawdziwego oblicza jedno jest pewne: Stambuł jest stosunkowo drogi i niestety zmanierowany, mocno bowiem zainfekowany już zaawansowanym konsumpcjonizmem stad tez z ulga osuszamy miasto, udając się w dalsza podroż z krótkim przystankiem w Ankarze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (13)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017