Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Iran. Po drugiej stronie lustra...    Jeden dzień w Teheranie...
Zwiń mapę
2012
09
wrz

Jeden dzień w Teheranie...

 
Iran
Iran, Teheran
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3289 km
 
"Kanada zerwala stosunki dyplomatyczne z Iranem. Peres pogratulowal decyzji"...tak brzmią nagłówki wiekszosci portali internetowych, które rzuciły mi sie w oczy podczas wertowania wiadomosci w mocno ocenzurowanej wersji iranskiego internetu zaraz po ulokowaniu sie w hotelu.
 "Eskalacja konfliktu zatem wciaz rośnie"-pomyślałem z niepokojem, spogladajac jednocześnie przez okno na teheranska ulice powoli budzaca sie ze snu. Bylo wczesnie rano, a zaspane twarze nielicznych o tej porze przechodniow i drobnych sklepikarzy wciaz owinięte były pajęczyna snu, nie wykazując przy tym żadnych śladow napięcia. Zreszta wczesnoporanne batalie najpierw na dworcu z taksowkarzami, a zaraz za nia z portierami hotelowymi dotyczyły wyłącznie ceny i mógłbym przysiasc prowadzone były w miarę fair w dodatku bez cienia jakichkolwiek uprzedzeń czy tez niechęci. Czyżby zatem przypadek?
Po kąpieli i śniadaniu wyszedłem w końcu na gwarna juz o tej porze ulice. Trochę z konieczności, głownie jednak z przekory i ciekawości.
Byłem przeciez w Teheranie. Według opinii zachodnich mediow i moznych tego swiata obecnie największej w świecie metropolii przejawiajacej skrajnie antyzachodnie i antysemickie poglądy i zachowania. Spacerujac ulicami miasta, nie dostrzegłem jednak w stosunku do mojej osoby absolutnie żadnych przejawów jeśli nawet nie niechęci to chociażby pierwiastka negatywnych wibracji. Odnalazłem natomiast wcisnieta pomiędzy budynki mała synagoge, ktorej stan nie swiadczyl bynajmniej by stala sie ona kiedykolwiek przedmiotem wyladowania frustracji Iranczykow. Czyżby znow przypadek, a może po prostu przysłowiowy fart? 
Spacer po mieście zaprowadza mnie w końcu pod była ambasadę amerykańska. Po Amerykanach nie ma tu juz dzisiaj śladu, a budynek zajmuje obecnie irańska armia. Uzbrojone w kamery i geste zasieki wysokie mury wciaz zdobią napisy i obrazy o mocno antyamerykanskiej treści. Mimo to  fotografuje. Troche z ukrycia, czasem bardziej oficjalnie. Faktem jest jednak, ze nie czuje sie tu dość pewnie, lecz wyższa konieczność, a może po prostu wrodzona przekora i tak nie pozwalają na zachowanie rozsądku, który akurat tutaj powinien był wziąć górę. Kilka fotografii, ktore udokumentowuja antyamerykanskie treści stają sie więc faktem. Lecz oprócz nich podczas calego pobytu w Teheranie wbrew wszelkim obrazkom z telewizji, naglowkom z gazet i stanowiska zachodnich mocarstw nie doswiadczam żadnych innych przeslanek, ktore rzeczywiscie potwierdzalyby antyzachodni stosunek Teheranu. Bo zupelnie nikt łącznie z wojskowymi, widząc obiektyw mojego aparatu bezczelnie skierowany w stronę propagandowych malowidel nie reaguje w żaden sposób, pozostając całkowicie obojetnym. Czyżby kolejny przypadek?
Po sesji zdjęciowej niepokojony przez nikogo ruszam więc dalej i skrecam w pierwsza, lepsza ulice. To ulica sklepów z elektronika. Wnioskujac po reklamach i asortymencje sklepowym niepodzielny prym wiedzie Samsung. Zaraz po nim Sharp. Trzecie miejsce na podium przypada natomiast w udziale Panasonic'owi. Gdzie zatem znajduje sie obecnie rodzima produkcja? Czy daleko w tyle, wylaniajac sie dopiero z zakretu historii? Czy moze jednak zrezygnowala w wyscigu, uznajac wyzszosc konkurencji, tak popularnej wsród Iranczykow?
Żar lejacy sie z nieba nie pozwala przez dłuższy czas pozostać zupełnie bez wody. Regularne wizyty w lokalnych sklepach stają sie więc koniecznością. I nawet tu okazuje sie, ze wróg numer jeden Ameryka zadaje kolejny cios, bombardujac sklepowe polki swoimi produktami w postaci puszek Coca-Coli, Fanty, Sprit'a, a oprocz nich kolorowych paczek słodyczy i papierosów marki Malboro. Kupuje lokalne produkty, nie dlatego, ze są lepsze i bynajmniej nie z przekory. Z czystej ciekawości. Stojący przede mną człowiek wybiera jednak zachodnie marki. 
"Z ciekawości, a może z przekory?"-zastanawiam sie po cichu. 
Ze względu na cenę czy moze jakość? A może wreszcie nie dzieli produktów na rodzime i zachodnie, a swiata na swój-dobry i zachodni-zły. Może zmęczony eskalacja rozgrywającego sie gdzieś w podniebnej sferze wyimaginowanego konfliktu miedzy politykami probuje normalnie żyć, nie zwracając zupełnie uwagi na szczucie obywateli na Zachód przez swoj rzad. Po prawdzie bowiem, kupujacy przede mna obywatel Teheranu pozbawiony w zasadzie dostępu do internetu, otoczony zewsząd oceanem ograniczen, karmiony od dziecka zgnila propaganda, ktorej nie potrafi juz dluzej trawic głodny jest po prostu innego świata aniżeli ten, który go na co dzien otacza. Korzystając więc z okazji jak zreszta rzesze mu podobnych kosztuje przy każdej nadarzajacej sie okazji innych smaków swiata rożnych od tych, ktore zna z własnej kuchni, wybierając dzięki temu te, ktore odpowiadają mu najbardziej. Widząc więc podazajacego teheranska ulica obcokrajowca bez zahamowan, publicznie przyznaje sie do swojej ciekawości, proponując pomoc bądź tez przyjaźnie i uprzejmie zaczepiając.
Dlatego spacerujac dzisiaj po Teheranie widok pijacego puszkę Pepsi Iranczyka, kobiety w czadorze z butami Adidasa na nogach czy wreszcie pary trzymającej sie za ręce zupełnie mnie nie dziwi. Dziwi natomiast i przeraża zarazem wciaz wielka zawzietosc i agresywna propaganda Zachodu w stosunku do Iranu. Bo polityka polityka, ale mimo wszystko życie życiem. Stad tez sygnały płynące od irańskiego społeczeństwa są obecnie na tyle klarowne, by moc je w dalszym ciagu ignorowac, a obecnie jedyna na nie reakcja jest wciaz albo obojętność albo tez zmasowana krytyka. Bo to Iran dzisiaj otwiera swoje drzwi przed nami, my natomiast zamiast mu w tym pomoc zamykamy je z powrotem.
A ja z kolei zdala od wszelkich zawirowań wyłącznie ciekawy swiata wykorzystuje polityczne przepychanki i przeslizguje sie ukradkiem przez wąska szpare wciaz nieotwartych na osciez lub tez wciaz niedomknietych jeszcze drzwi do Iranu. Póki co jestem po ich drugiej stronie. Korzystam więc z okazji i jadę dalej, pod wulkan Damavand. Bo gdzie jeśli nie tam można spojrzeć na cały kraj gościnnych Persow rozciagajacy sie od Morza Kaspijskiego aż po sama Zatoke Perska? 
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017