Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Tadżykistan. Tam gdzie Allah nie patrzy...    Bazar w Iszkaszim zamknięty aż do odwołania...
Zwiń mapę
2015
08
wrz

Bazar w Iszkaszim zamknięty aż do odwołania...

 
Tadżykistan
Tadżykistan, Ishkashim
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5719 km
 
Choć Pamir wydaje się bezkresny nasza, górska tułaczka w końcu dobiega końca, a ścieżka, którą podążamy ostatecznie doprowadza nas z powrotem do Jawshangoz. Nie taki był jednak plan. Od samego początku zamierzaliśmy bowiem przekroczyć południowy grzbiet Pamiru, by dotrzeć do miejsca, w którym kończy się Tadżykistan, a zaczyna Afganistan. Z Przełęczy Vrang (5067m n.p.m.) będącej przejściem na drugą stronę grani mieliśmy więc ujrzeć majaczący na horyzoncie afgański Hindukusz, a tuż przed nim wciśnięty między dwoma łańcuchy górskie wąski przesmyk, znany w świecie pod nazwą Korytarz Wachański. Właśnie tędy niegdyś z karawanami wędrował sam Marco Polo. Wprawdzie dzisiaj szlak już nie funkcjonuje to jednak tradycja handlu jest tu wciąż żywa. Najlepszym tego przykładem jest odbywający się w przygranicznym miasteczku Iszkaszim targ będący nawiązaniem do chlubnej przeszłości. Organizowany regularnie w każdą sobotę na tadżycko – afgańskiej granicy stanowi jeden z najważniejszych punktów naszej podróży. Niestety jak się okazuje jedyny, który nie został zrealizowany...
Powodem jest niestabilna sytuacja po stronie afgańskiej, w konsekwencji której bazar został zamknięty aż do odwołania. W chwili obecnej nikt jednak nie potrafi powiedzieć kiedy nastąpi jego ponowne otwarcie. W myśl muzułmańskiej zasady „inshallah” miejscowym handlarzom i kupcom pozostaje więc przyjąć do wiadomości zaistniałą sytuację i cierpliwie czekać. My natomiast ze względu na zbliżający się termin odlotu na to nie możemy sobie niestety pozwolić. W tych okolicznościach nasza podróż do Iszkaszimu nie ma zatem zupełnie sensu.
Z informacji, które oprócz tego uzyskujemy wynika, że podobne sytuacje zdarzają się tu zresztą stosunkowo często, choć nie zawsze z powodu zawirowań politycznych. Dla przykładu przed trzema latami długoterminowe zamknięcie bazaru wymusił wybuch epidemii cholery po stronie afgańskiej. To efekt bardzo niskiego poziomu higieny i praktycznie zerowej opieki medycznej w rejonie, co z kolei powoduje nie tylko cykliczne wybuchy pandemii rożnych chorób, ale też w rezultacie przyczynia się do wyjątkowo dużej umieralności wśród dzieci, w szczególności po afgańskiej stronie. Ludność zamieszkała bowiem wewnątrz Korytarza Wachańskiego w zasadzie odcięta jest zupełnie od świata zewnętrznego. Jedyna droga, która tamtędy prowadzi ze względu na wysoki stan rzek albo wysokie śniegi często jest całkowicie nieprzejezdna, a jeśli nawet to i tak nie ma czym przejechać. Bo każde zdezelowane auto stanowi tutaj luksus, na który w zasadzie nikt w okolicznych wioskach nie może sobie pozwolić.
Samochód stanowi natomiast nieodłączny atrybut mieszkańców wszystkich miejscowości położonych przy osławionej trasie Pamir Highway. Ze względu na ogromne odległości pomiędzy miejscowościami, jałowe pustkowia i wysokie przełęcze, przez które prowadzi droga, a także jej katastrofalny stan transport publiczny w tej części kraju w ogóle nie istnieje. Jedyną możliwością kontaktu ze światem pozostaje więc własny samochód, autostop lub też korzystanie z usług prywatnych właścicieli aut terenowych.
Właśnie w ten sposób docieramy do osady Karakol będącej ostanim przystankiem przed granicą z Kirgistanem. Nasz przyjazd do wioski to efekt spontanicznej decyzji, którą podejmujemy zaraz po potwierdzeniu hiobowych dla nas wieści dotyczących zamknięcia bazaru w Iszkaszim. Mając w ten sposób niespełna tydzień wolnego czasu musimy go więć jakoś zagospodarować. Póki, co jednak nie bardzo wiemy w jaki sposób tym bardziej, że możliwości nie jest zbyt wiele. Znajdując się bowiem ponownie w Chorogu do wyboru mamy albo ponowne zaszycie się gdzieś w górach albo też porwanie na coś zupełnie nowego, co wzbudziłoby ponownie entuzjazm, który z wyniku zupełnie niespodziewanej sytuacji z naszym udziałem mocno przygasł. Z racji faktu jednak, że kolejny trekking w górach nie jest w stanie w pełni zrekompensować kolorytu utraconego bezpowrotnie bazaru pomysł ten ostatecznie odrzucamy i szukamy dalej. W ten właśnie sposób, wodząc palcem po mapie spontanicznie rodzi się karkołomny plan podróży nad największe jezioro kraju i zdobycie najwyższego w okolicy akwenu – pięciotysięcznego „pagórka”, z wierzchołka którego (przynajmniej według mapy) powinien rozpościerać się doskonały widok nie tylko na całe jezioro, ale też na położony na granicy kirgisko – tadżyckiej Pik Lenina oraz chiński nie mniej znany szczyt Muztagh Ata. Idea od razu przypada nam do gustu nawet mimo faktu, że w przeciągu zaledwie kilku dni będziemy zmuszeni pokonać ponad półtora tysiąca kilometrów po bezdrożach Tadżykistanu. Lecz mimo to i tak postanawiamy zaryzykować..
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017