Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Argentyna/Chile. Oczy słonej góry...    Z Europy do Ameryki Południowej...
Zwiń mapę
2016
19
gru

Z Europy do Ameryki Południowej...

 
Chile
Chile, Santiago
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13640 km
 
Krótkie międzylądowanie w Rzymie to czas na rozprostawanie kości i mentalne przygotowanie się do podróży wykraczającej daleko poza własne kręgi poznawcze. Bo choć celem moich dotychczasowych wypraw za każdym razem były nowe kraje to jednak ich wspólnym mianownikiem zawsze był fakt, iż znajdowały się one w Azji.
Dzisiaj po raz pierwszy ma być inaczej. Lecz nawet teraz, będąc już od jakiegoś czasu w podróży nie jestem do końca pewien dlaczego postanowiłem to zmienić. Nigdy bowiem inne kontynenty nie przedstawiały dla mnie aż tak dużego zainteresowania, by zdecydować się na kierunek inny niż Azja. Tymczasem ku własnemu zaskoczeniu to w tej właśnie chwili siedzę w samolocie, który leci w przeciwną stronę do tej, którą od lat wybierałem bez żadnego wahania. Pode mną więc nie przewija się tym razem wysuszony na wiór Iran ani też wciąż zasłonięty dla mnie kurtyną wielkiej tajemnicy Afganistan, a jedyne co widzę z okna samolotu to rozpościerający się aż po horyzont ogromny kleks atramentu – Atlantyk.
Jego monotonność nawiązuje do uśpionej atmosfery panującej w samolocie. Powściągliwe gesty, dyskretne rozmowy prowadzone w europejskich językach czy wreszcie mocno stonowane elementy garderoby niewyłamujące się z ram przyjętych konwenansów. Wszystko to stanowi jej esencję, a jednocześnie przeciwwagę tego, do czego byłem dotychczas przyzwyczajony. Brakuje więc gwarnych dyskusji w niezrozumiałych dla mnie językach, żywych gestykulacji i oryginalnych często wręcz pretensjonalnych strojów, słowem odrobiny pierwiastka małego szaleństwa, rozpuszczalnika sztywnej pozy przyjętej przez resztę podróżnych. Lecz to co według mnie różnicę niestety poleciało dzisiaj w przeciwną stronę i zdążyło już na dobre zniknąć z zasięgu mojego radaru...
Spoglądam przez okno. Jednostajność granatowych wód oceanu w końcu złamała soczysta zieleń brazylijskiej dżungli. Lustrując ją wnikliwe staram się odkryć ukryte gdzieś głęboko w gąszczu sedno latynoskiej duszy. Nic z tego. Lasy pilnie strzegą swojej tajemnicy przed wścibskim spojrzeniem moich oczu. Zresztą może to i dobrze bo moja natura od lat zamrażana na kość oddechem srogiej zimy pewnie i tak całkowicie by nie odtajała nawet w obliczu gorącego temperamentu Latynoskiej Ameryki.
Bez żalu lecę więc dalej. W miarę przesuwania się na południowy zachód tropikalne lasy kurczą się i rzedną, by ostatecznie zniknąć i odsłonić łysinę ziemi. Oznacza to, że znajduję się na pograniczu Paragwaju i Argentyny, a jałowa kraina pode mną to nic innego jak legendarne Gran Chaco. To właśnie tu dotarł niegdyś mój rodak i imiennik oraz idol jednocześnie – Tomek Wilmowski prowadzony oczami wyobraźni swego twórcy Alfreda Szklarskiego.
Tymczasem samolot wpada w turbulencje. Gwałtowne wstrząsy przerywają moją próbę odtworzenia historii książki, którą jeszcze jako chłopiec chłonąłem z wypiekami na twarzy. A szkoda, bo obserwując dzisiaj z okna całe Gran Chaco już jako dorosły człowiek miałem niepowtarzalną okazję by stać się ponownie uczestnikiem opisanych w niej wydarzeń, urzeczywistniając je we własnej głowie.
Z czasem równinny jak dotąd charakter krajobrazu ulega zmianie. Ziemia zaczyna się wypiętrzyć i niebezpiecznie zbliżać do skrzydeł samolotu. To znak, że przede mną muszą znajdować się góry. I rzeczywiście, z oddali stopniowo wyłaniają się nieśmiało ośnieżone wierzchołki, które z każdą chwilą stają się coraz wyższe i masywniejsze. To Andy i ich wąski łańcuch wijący się niczym wąż wzdłuż zachodniego wybrzeża Południowej Ameryki. Lecz tego dnia nie jest mi dane wcielać się na dłużej w postać kondora szybującego wysoko ponad górskimi szczytami. Zanim się bowiem spostrzegam jestem już daleko poza nimi. Teren zaczyna się opadać, a samolot zmienia kurs i zaczyna przygotowywać się do lądowania by ni stąd ni zowąd za chwilę uderzyć kołami o pas startowy w Santiago de Chile.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017