Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Pik Lenina 2018    W stronę obozu pierwszego...
Zwiń mapę
2018
13
lip

W stronę obozu pierwszego...

 
Kirgistan
Kirgistan, Pik Lenina
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 5378 km
 
Czwarty dzień wyprawy stanowi długo oczekiwany przełom. Oprócz tego, że opuszczamy przytulną bazę i kierujemy się w nieznane to przede wszystkim jednak po raz pierwszy od przyjazdu nie musimy chronić się przed deszczem. Co więcej poranek, choć bardzo rześki wita nas błękitem nieba i wspaniałym widokiem na cały masyw Piku Lenina. Sama góra z kolei, odsłaniając się zza chmurzystej kurtyny, która na kilka dni zasłoniła całą okolicę potwierdza w ten sposób swoje istnienie wszystkim tym, którzy zaczęli w to już powątpiewać.
My akurat w obecność góry ani przez chwilę nie wątpimy. Nie dajemy natomiast wiary w nasze siły. Ciężar i rozmiar ekwipunku daleko bowiem przekracza granice naszych możliwości. Nie mając więc wyboru to, co jesteśmy w stanie dźwigamy na własnych plecach, a całą resztę (bagatela 68 kilogramów - całościowy ciężar nadbagażu czterech osób ) "oddajemy w ręce" koni, które na własnych grzbietach wniosą bagaż do obozu pierwszego. Z kolei bagaż przeznaczony na wakacyjną część wyjazdu zostawiamy w depozycie.
Choć pierwszy etap trekkingu nie przedstawia w zasadzie żadnych trudności technicznych jest jednak zdecydowanie najdłuższy ze wszystkich i wynosi około 12 kilometrów z przewyższeniem około 800 metrów. Pierwsze trzy kilometry trasy wiodą przez lekko pofałdowane, zielone łąki dlatego droga przypomina bardziej niezobowiązujący spacer aniżeli wysokogórski trekking. Lecz sielanka nie trwa długo. Przed nami bowiem tuż za kawałkiem łąki porośniętym obficie dziką cebulą, znanym powszechnie pod nazwą Polana Ługowa dosłownie spod nóg wyrasta wcale niemałych rozmiarów skalna ściana - pierwsza przeszkodą, którą musimy sforsować. Ścieżka więc gwałtownie wzbija się do góry, by po pewnym czasie osiągnąć próg, który stanowi koniec mięsistego podejścia i jednocześnie początek przewieszonej doliny. Dalej przez pewien czas szlak biegnie łagodnie w górę doliny, by w pewnym momencie skręcić w stronę jej lewego zbocza i zacząć wzbijać się gęstymi zakosami aż na wyraźne siodło na postrzępione grani nazwane Przełęczą Podróżników (4200m).
Dotarcie do tego miejsca w przeciągu niespełna dwóch godzin od wyjścia z bazy jest naszym, pierwszym, małym sukcesem. Przekraczając bowiem przełęcz wchodzimy do zupełnie innego świata, w którym oprócz bieli śniegu i czerni skał praktycznie żaden inny kolor nie istnieje. Pewną dynamikę wnoszą tylko różnokolorowe ubrania karawany alpinistów, którzy tak jak my ciągną przed siebie, by spróbować stanąć na wierzchołku góry, której widok wraz ze spływającym z niej ogromnym cielskiem lodowca od momentu wejścia na przełęcz towarzyszy nam praktycznie już do samego obozu pierwszego.
By tam jednak dotrzeć należy pokonać jeszcze jedną przeszkodę. Tym razem jest nią rwący strumień przecinający ścieżkę, którego stan wody zależy w głównej mierze od pory dnia. Z racji faktu, iż żaden most czy chociażby kładka tutaj nie istnieją, wzburzoną wodę można przejść suchą stopą najpóźniej do południa kiedy to poziom wody jest najniższy bądź też jak się dowiadujemy niezależnie od pory dnia za pięć dolarów od osoby na...grzbiecie koni należących do lokalnych pasterzy, którzy zamiast wybudowania kładki w taki sposób zareagowali na ogromny popyt na bezpieczne przejście wody wśród turystów.
Do przejścia potoku docieramy dużo przed południem dlatego przez wodę udaje nam się przejść bez problemu. Zresztą niezależnie od jej stanu nie mielibyśmy wyboru. Żadnych Kirgizów z końmi bowiem tutaj nie spotykamy.
Po pokonaniu rzeki czeka nas już tylko wdrapanie się na przypominającą do złudzenia hałdę kopalnianą morenę, którą tworzy lodowiec Piku Lenina i po niespełna godzinnym marszu po jej ogromnym cielsku dochodzimy do obozu pierwszego po siedmiu godzinach od opuszczenia base camp'u.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (2)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
tealover
tealover - 2018-08-14 12:21
Hmm, ale to planowaliście, że ten cały dobytek będziecie taszczyć na górę ze sobą?
 
Visionaire
Visionaire - 2018-08-15 06:11
Do pewnego stopnia tak, choć faktem też jest, że dopiero na miejscu uświadomiliśmy sobie, że pewna część rzeczy, które wzięliśmy jest po prostu zbędna.
 
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017