Geoblog.pl    Visionaire    Podróże    Szlakiem Jedwabiu i Herbaty...    Pik Lenina cz.I
Zwiń mapę
2009
06
cze

Pik Lenina cz.I

 
Kirgistan
Kirgistan, Sary-Tash
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7046 km
 
Wstajemy pozno. Swiadomosc zalozenia wciaz jeszcze wilgotnych ubran dlugo nie pozwala wygramolic sie spod cieplej poscieli, oznaczajac tym samym ostateczne pozegnanie sie z zastepujacymi tutaj lozka wygodnymi matami.
Co gorsza, nawet zaplanowane na dzisiaj spotkanie z Pikiem Lenina nie stanowi wystarczajacego bodzca motywujacego nas do dzialania. Dlatego z premedytacja, wykorzystujac jego powszechnie znana, nieskonczona cierpliwosc postanawiamy przesunac je nieco w czasie. Czeka juz na nas przeciez w tym samym miejscu od tak dawna...
W koncu jednak robi sie nieprzyzwoicie pozno. Zegar nieublaganie wskazuje godzine osma. To w kontekscie realizacji chciazby dzisiejszego planu minimum jest ostatnim dzwonkiem do podjecia pierwszych czynnosci rozpoczynajacych skomplikowany i dlugotrwaly proces wymarszu.
Na szczescie, jakby na zawolanie z pomoca niespodziewanie przychodza przebijajace sie przez okno promienie sloneczne, subtelnie glaszczace nasze policzki, zachecajac tym samym do wstania. A my wlasnie tego teraz potrzebujemy. W momencie zmienia sie nasze nastawienie i juz po chwili ubrani wychodzimy na zewnatrz ciekawi krainy, w ktorej sie znalezlismy.
Wczoraj jeszcze nieswiadomi jej oblicza, dzisiaj oszolomieni jej pieknem, ktore przed nami odslania, przecieramy z wrazenia oczy. Widok bowiem ciagnacej sie az po horyzont Doliny Alajskiej otoczonej ze wszystkich stron wyrastajacym spod ziemi poteznym, osniezonym lancuchem Pamiru, szczelnie opatulonym grubym, pierzastym szalem fantazyjnych oblokow dlugo nie pozwala nasycic oczu.
Uderzajacy jednak jalowy krajobraz, ogolocony zupelnie z drzew i krzewow uzmyslawia nam jednoznacznie, ze kraina choc piekna dzisiaj, jutro moze pokazac swoje drugie jakze odmienne surowe oblicze, niezadowolona z naszej obecnosci.
Przybywajac bowiem tutaj pod oslona nocy nie pytamy o zgode na wjazd jej straznikow, ktorzy czujnym okiem, patrolujac cala okolice z pewnoscia bez trudu nas dzisiaj dostrzega.
Od razu zreszta rozpoznajemy jednego z nich. Zdecydowanie najwyzszy, opatulony pierzastym szalem i biala czapa, ktorego gran przypomina silnie rozbudowane ramiona atlety, swiadom swojej sily i ugruntowanej tu pozycji dumnie spoglada z gory na cala okolice, wypatrujac intruzow.
To najwyzszy szczyt Alajskiego Pamiru - Pik Lenina 7134m n.p.m. Powszechnie uznawany jako jeden z najlatwiejszych siedmiotysiecznikow swiata kazdego roku jednek bez skrupolow usmierca smialkow, ktorzy lgna tutaj ze wszystkich stron swiata niczym cmy do swiatla zwabieni jego lagodnym wizerunkiem zbudowanym chyba nieco na wyrost.
Tutaj przeciez w 1991 roku rozgrywa sie najwieksza gorska tragedia w dziejach alpinizmu. Wywolana naglym trzesieniem ziemi ogromna lawina w jednej chwili zasypuje 43 wspinaczy, nie dajac zadnych szans na ich uratowanie.
My gorze zamierzamy przyjrzec sie wylacznie z bliska, chcac poznac uczucia towarzyszace ekspedycjom i ich czlonkom w gory wysokie znane nam dotychczas tylko z ksiazek i opowiesci.
By tak sie jednak stalo musimy najpierw pokonac pieszo niespelna 40 kilometrowy ostatni odcinek drogi dzielacy nas od podnoza gory.
Silnie operujace na tej wysokosci slonce sprawia, ze snieg, w ktorym brodzimy po lydki jeszcze noca obecnie topnieje w oczach, co zacheca nas do wymarszu. Momentalnie robi sie goraco, dzieki czemu przemoczone ubrania szybko schna. Porywisty i lodowaty wiatr skutecznie jednak temperuje nasze zapedy do ich zdjecia, przypominajac o panujacej tu wciaz zimie, od ktorej odwyklismy, spedzajac kilka dni w Osz.
W koncu wychodzimy. Po drodze zatrzymujemy sie jeszcze w sklepie, jendak pustki na jego polkach nie pozwalaja nam na zakup brakujacych wciaz kilku skladnikow zgromadzonego zapasu zywnosci. Dlatego chcac, nie chcac musimy zadowolic sie tym, co mamy, a chleb, ktorego w sklepie brak na szczescie udaje nam sie kupic u mieszkancow wioski, ktorzy sami go wypiekaja.
Opracowany plan trekkingu zaklada dotarcie na Polane Lugowa polozona na wysokosci 3600m n.p.m., na ktorej znajduje sie glowna baza, bedaca poczatkiem kazdej wyprawy na szczyt. Tutaj bowiem mozna sprawdzic najblizsza, szczegolowa prognoze pogody, zaopatrzyc sie podstawowe artykuly spozywcze oraz gaz i benzyne, skorzystac z prysznica czy napic sie piwa lub wodki w doborowym towrzystwie alpinistow i turystow z calego swiata. Wszystko to oczywscie w sezonie rozpoczynajacym sie na poczatku lipca. Poki co jest jednak poczatek czerwca w zwiazku z tym wszystko jest pozamykane, a my jak sie dowiadujemy z rozmow z mieszkancami wioski, co zreszta potwierdzaja spotkani wyzej pasterze jestesmy pierwszymi w tym roku turystami otwierajacymi tym samym kolejny sezon mamy nadzieje wyjatkowo udany dla wszystkich!!!













 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (5)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Visionaire
Tomasz Kik
zwiedził 13% świata (26 państw)
Zasoby: 250 wpisów250 107 komentarzy107 1577 zdjęć1577 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.04.2018 - 04.08.2018
 
 
11.09.2017 - 06.10.2017